Frederick Forsyth
Wydawnictwo Amber
thriller/sensacja/kryminał
448 stron
ukończona 4 marca 2015
5. w wyzwaniu 52 książki w 2015 r.
***
Kolejny raz mam do czynienia z panem Forsythem i kolejny raz się nie zawiodłem! Otrzymałem solidną dawkę sensacji, mrożących krew w żyłach wydarzeń i nadspodziewanych zwrotów akcji. W kilku krótkich opowiadaniach autor przedstawia nam niesamowite historie z jeszcze ciekawszymi zakończeniami, których bym się nigdy nie spodziewał. Zbiór ma też niestety swoje minusy, a największym z nich jest opowiadanie Szepczący wiatr, które dłużyło się i dłużyło, wracałem do niego niechętnie i odbierało zapał do dalszego czytania... Ale o tym w dalszej części wpisu.
A wpis do najdłuższych nie będzie należał, gdyż i do powiedzenia dużo nie mam. Opowiadania zawarte w tym zbiorze stały na w miarę równym poziomie, były krótkie i ciekawe. Wyjątkiem była wspomniana już historia o Indianach. Nudna, mało interesująca i zdecydowanie przydługawa. Wydarzenia z końcówki są absurdalne, bohater bardzo denerwujący, a motywy, choć stare jak świat, sprzedane w odpychający sposób. Być może wśród Was znajdzie się jakiś amator historii miłosnych rozgrywanych na przestrzeni stulecia, ale ja do nich nie należę. Zdecydowanie Szepczący wiatr na 3/10.
Zacznijmy jednak od początku. Zbiór otwiera opowiadanie pod tytułem Weteran. Opisuje ono śledztwo w sprawie śmiertelnego pobicia pewnego starszego pana. Dochodzenie było bardzo interesujące, choć bohaterowie płascy i niezapadający w pamięć. Końcówka należy do tych, które jednak zostają w głowie na długo po zakończeniu lektury. Tekst był zbyt krótki, mocno skondensowany i trudno się o nim wypowiedzieć, by nie zaspoilerować głównego wątku. Dam mu takie mocne 8/10.
W opowiadaniu Cud autor pomieszał współczesność z czasami II wojny światowej. Amerykańscy turyści wysłuchują historii pewnego włoskiego ogrodnika, który nie do końca jest tym, za kogo się podaje. Cudowna historia, którą opowiada, ma bardzo interesujące i mocne zakończenie. Tak prawdziwe i na czasie, że wybuchnąłem gromkim śmiechem. 8/10.
Obywatel to bardzo krótkie opowiadanko, w którym brytyjski turysta obserwuje na pokładzie samolotu dziwne spotkanie. Podejrzliwy postanawia zainterweniować i zwrócić tym samym na tajemniczych pasażerów wzrok służb mundurowych. Czy to było interesujące? Mimo swojej znikomej objętości, tekst zdążył mnie znudzić, a bohater mocno zdenerwować. Jego postawa obywatelska odbiła mu się czkawką i zakończenie było do przewidzenia. Na szczęście to tylko kilkadziesiąt stron, które jak wpadły, tak wypadły. Oceniam na 5/10.
Przedostatnim tekstem jest Dzieło sztuki, które zapowiadało się dość słabo, a w toku fabuły okazało się całkiem przyjemne i wciągające. Zasługa tu wspaniałej intrygi, której jesteśmy świadkami. Walkę toczą przebiegłość z uczciwością, oszust z oszukanym, pieniądze z honorem. Kto wygra? Przeczytajcie, bo warto. Daję 7/10.
Ostatni tekst w zbiorze opisałem na samym początku. Zajmuje on niemal połowę objętości całej książki. Tym razem pan Forsyth otrzymuje ode mnie 6/10, co i tak jest niezłym wynikiem. Na razie przystopuję z tego typu literaturą - po dwóch tomach opowiadań tylko utwierdziłem się w swoim przekonaniu. Czytanie krótkich form bardzo mi nie leży. Minimalna długość, jaką z chęcią bym czytał, to format mikropowieści. W zbiorach opowiadań jest zdecydowanie zbyt duża rozbieżność w jakości tekstów a w Weteranie dochodzi jeszcze pomieszanie tematyki. Słabo! Niestety tym razem nie polecam.
Trzymajcie się, do zobaczenia w kolejnym wpisie :)